Życie jest ważniejsze...

Kabalistyczne uzdrawianie, dlaczego twoje modlitwy nie działają i dlaczego nie musisz tego czytać (4 813)

Nie módl się za bliskich! Do tematu modlitwy ani chybi wrócę jeszcze nie raz, bo to jest na prawdę ważna sprawa. Ale (!) nie chodzi o klepanie pacierzy czy zawodzenie (no przepraszam, ale tego nie można nazwać śpiewem) przed taką czy inną „figurą” - a to nam się kojarzy z modlitwą. Otóż to NIE jest modlitwa. Modlitwa to technologia, szalenie ważna i niesamowicie potężna. Moim zdaniem powinniśmy edukację dzieci zaczynać od nauki medytacji i modlitwy. Problemy świata by się skończyły...

Samej technologii modlitwy uczyłem kiedyś i pewnego dnia przygotuję jakiś samouczek. Dziś spojrzenie kabalistyczne, które warto znać, nawet jeśli się nie chce z nim zgadzać. (Tu znajdziesz nieco o modlitwie esseńskiej).

Materiały do tego artykułu zaczerpnąłem w części ze sfilmowanego wykładu Michaela Berga.

Według kabały są dwa rodzaje pracy, którą człowiek może wykonywać. Pierwszy to taka, którą zajmuje się większość z nas, praca w wymiarze fizycznym. Jednak świat fizyczny (wciąż według kabały) to zaledwie jeden procent rzeczywistości. Ten jeden procent jest oczywiście wielkością symboliczną i bierze się z Kabalistycznego Drzewa życia, które zbudowane jest z dziesięciu sfer (sefirot), każda z nich także ma w sobie dziesięć sefirot. I świat fizyczny to najniższa część najniższej części (Malchut) czyli dziesiąta część, dziesiątej części - jeden procent.

„Prawdziwa” praca duchowa odbywa się w światach wyższych. Jeśli mistrz duchowy (w tym przypadku kabalista) wykonuje taką pracę to robi to po to, żeby „ujawnić światło” w światach wyższych. Według kabały światło (to prawdziwe, boskie) zostało ukryte przez rozdzielenie, zasłonięte zasłonami (klipot), przez co zostaliśmy odseparowani od Stwórcy. I naszą rolą jest ujawnianie czyli odsłanianie tego światła - a jak o tym napiszę kiedy indziej, możliwości jest mnóstwo.

W każdym razie jakakolwiek praca „tam” jest sto razy bardziej skuteczna. świat fizyczny jest światem wynikowym, efektem działania, czy istnienia światów niefizycznych. A jest ich sto razy więcej, a więc każda zmiana „tam” daje sto razy większy efekt „tu”. Kolejne odniesienie do prawa „Jako w niebie tak i na ziemi”.

I o to chodzi w pracy duchowej, o „ujawnianie światła”, czy „zapalanie świec” w świecie duchowym. Nie ma znaczenia, na przykład, czy ktoś czyta ten tekst. Ponieważ piszę go by zrobić „coś” „tam”. Zatem ogólna suma światła będzie większa. A to przełoży się na pozytywne zmiany, na proces pozytywnych zmian na całym świecie. Tylko dlatego, że ten tekst jest potrzebny i że go napisałem. Fakt czy i ile osób go przeczyta nie ma znaczenia. Ponieważ ten tekst ma potencjał bycia przeczytanym, potencjalnie ktoś coś z niego wyniesie, jakoś go ubogaci, coś m pokaże i to jest ważne, to jest „praca tam”.

Co więcej. Jeśli będę pisał dla kogoś, po to by ten tekst by czytany, to zaangażowane w ten proces jest ego. O kabalistycznej koncepcji ego też jeszcze nie raz napiszę. Generalnie ego to siła, która jest w tobie, ale nie jest tobą. Przeciwnik, z którym się mocujesz, żeby móc się rozwijać. W Zoharze jest zapisane, że jeśli praca duchowa nie jest wykonywana z właściwą świadomością nie przenosi do światów wyższych, a jeśli jest w nią zaangażowane ego to wszystkie jej efekty zostają na poziomie świata fizycznego. I jedyną metodą na oddziaływanie na światy wyższe jest działanie bez zaangażowania ego, a więc praca tylko dla światów wyższych. Nie dla wdzięczności. Dlatego nigdy nie należy dziękować kabalistom...

Michael Berg mówi:

Praca, która jaśnieje zawsze to praca, która nie jest wykonywana tutaj. I jeśli będziecie nauczać jedną osobę, a jest w to zaangażowane wasze ego, wasz umysł mówi: „Jestem wspaniałym nauczycielem, ponieważ mam wpływ na tę osobę” to właśnie zabrałeś światło, które przeznaczone było by wznieść się wyżej i przyniosłeś je na dół zatrzymując na tym świecie.

Technologia modlitwy, o której wspominałem (i którą później przedstawię także z punktu widzenia innych ścieżek) jest wykorzystywana w kabale do uzdrowień. Korzysta się w tym celu z modlitwy Mojżesza Eli na, refa na la, co znaczy dosłownie „Boże proszę uzdrów proszę, ją”. Słowo „proszę” powtórzone jest dwukrotnie - co jest kluczowe w tej modlitwie.

Kabalistyczne Drzewo życia ma trzy kolumny. To swego rodzaju diagram czy model, egzemplifikacja Trójcy, o której już pisałem (i tu koniecznie trzeba odświeżyć sobie te informacje). Drzewo ma trzy kolumny. „Eli” czyli wezwanie Boga, reprezentuje kolumnę prawą. Słowo„na” proszę, „refa” (o) uzdrowienie, „na” proszę (ponownie), „la” ją (w modlitwie Mojżesza chodzi o jego chorą na trąd siostrę Miriam). Powtórzone słowo „na” oznacza, że modlitwę kieruje się do Szekiny, Boskiej Matki, o której na razie powiem tylko tyle że w tym wypadku oznacza świadomość poza tym światem. A więc stosując tę technologię chcemy oddziaływać „tam”, żeby efekt mógł zostać wywarty „tu” z mocą sto razy większą. Zmieniając przyczynę, zmieniamy skutek (to jest właśnie to, czego nie może pojąć tzw. akademicka medycyna - przepraszam, musiałem...).

„Eli na” jako pierwsze proszę. „Refa” proszę uzdrów, moim pierwszym pragnieniem jest, uzdrowienie braku w Szekinie. „Na la” oraz w drugiej kolejności, mojej siostry chorej na trąd. Bo wtedy uzdrowienie z Szekiny, które pojawi się jako pierwsze, spłynie na nią.

Zatem nigdy nie „módl się” o zdrowie jakiejś osoby, czy o pomyślność, czy dobrobyt. „Módl się” o uzdrowienie, wypełnienie braku „tam”, kabalistycznie rzecz biorąc w Szekinie. By w rezultacie został uzdrowiony brak „tu”. „Modlenie się” w intencji „tu” angażuje ego i efekt tej „pracy” zostaje „tu”. Czyli jest żaden w gruncie rzeczy. Celem zawsze powinno być działanie „tam”. Koncentrowanie się nie na swoim bólu, ale na bólu, na cierpieniu Szekiny. Każdy brak czy cierpienie „tu”, jest skutkiem braku, cierpienia Szekiny, braku czegoś w boskim porządku.

Człowiek choruje ponieważ na poziomie Szekiny jest jakiś brak. Człowiek doświadcza niepowodzeń, nie ma dość pieniędzy czy szczęśliwego związku ponieważ na poziomie Szekiny jest jakiś brak. Każdy brak „tu” zaistniał po to by nas przebudzić, byśmy pamiętali i działali w światach wyższych. Ujawniali światło - jak mówią kabaliści. Pamiętając o tym utrzymujemy świadomość w światach wyższych. A więc działamy „tam” co przekłada się na wzrost świadomości ludzkości jako takiej i tak dalej, i tak dalej. I takie działanie ma moc potężną. Nie mówiąc już o tym, że sama świadomość tego dlaczego ktoś doświadcza jakiegoś cierpienia ma wagę niebagatelną, ale do tego jeszcze wrócę przy innej okazji.

I co najważniejsze, do stosowania tej technologii nie trzeba być (w dowolnym tego słowa rozumieniu) świętym. Pilot do telewizora działa bez względu na twoją moralność.

„Każdy z nas ma możliwość kreowania niesamowitych cudów. Cudów jakie tworzył Baal shem Tov, jakie tworzyli Tanaici. Ale tylko wtedy gdy dokonamy tego ogromnego przełączenia naszej świadomości, abyśmy nigdy nie modlili się za nas samych i nigdy nie modlili się za innych ludzi. Wiedząc, że te braki w życiu naszym czy innych ludzi są tylko efektem braku w Szekinie.”
Michael Berg

I tu kabała uczy rzeczy niezwykle ciekawej. I jest to akuratnie powód, dla którego chciałem (i chcę nadal) rzecz badać głębiej i pisać swoją dysertację właśnie na temat kabały. Oto jest metoda by ludziom zwyczajnie opłacało się robić coś dla innych... Bo jeśli komuś czegoś brakuje, ale modli się o to (pamiętając o wszystkim co powyżej oczywiście) dla kogoś innego, to dostanie to błogosławieństwo pierwsza. Ponieważ staje się swego rodzaju przewodnikiem dla tego błogosławieństwa. Zawsze w pierwszej kolejności proszę o uzdrowienie (braku) Szekiny, później mnie lub jakiejś osoby.

Wszystkie cuda pochodzą z tej świadomości.

© 2017-2023   Jan Syski // wszystkie prawa zastrzeżone