Życie jest ważniejsze...

Kobiety mają służyć mężczyznom, a ona była najważniejszą osobą w Aleksandrii - Hypatia (1 043)

Pisałem już o tym, że u dawnych (pierwszych) chrześcijan kobiety były ważne. W chrześcijańskich pismach apokryficznych rola i pozycja kobiet w społecznościach pierwszych chrześcijan ukazana jest zupełnie inaczej niż w księgach kanonicznych. Wiemy  z badań, że to właśnie apkoryfy opisują tę rolę i same kobiety dokładniej. Ślady tego stanu rzeczy pozostały nawet w kanonicznej wersji Biblii mimo jej (bardzo) licznych redakcji. Z czasem jednak rola kobiet była marginalizowana, Ojcowie Kościoła wypowiadali się na ich temat  w sposób dość radykalny, a na kolejnych soborach biskupi zastanawiali się na przykład czy kobiety w ogóle mają duszę (Macon) i zabraniali im mieszkać w pobliżu kościołów (Coyaca). Do dziś w Kościele rzymskim niemal wszystkie funkcje zarezerwowane są wyłącznie dla mężczyzn.

Święty Augustyn z Hippony, choć wypowiadał się pozytywnie o małżeństwie, o kobietach mówił, że są istotami poślednimi, niestworzonymi na obraz Boga, mają służyć mężczyznom i nie był w tych naukach odosobniony.

Przyczyn tego stanu rzeczy można dopatrywać się u architektów Kościoła, apostołów Piotra i Pawła. Ich rola, początkowo właściwie marginalna, ograniczona jedynie do gminy rzymskiej, z czasem stawała się fundamentalna. Efekcie także ich poglądy czy jak kto woli nauki stawały się istotniejsze. Oczywiście był to, czy jest, skutek zmian (po)konstantyńskich i krwawego podboju dokonywanego na całym świecie przez funkcjonariuszy kościoła rzymskiego. 

W Ewangelii Marii Magdaleny czytamy, że Piotr obawiał się i nienawidził kobiet (lub je „odrzucał” – zależnie od tłumaczenia). Kwestionował wartość nauk Marii Magdaleny i nie przyjmował ich pomimo faktu, że była ona nazorejką – „nie wierzę, żeby Nauczyciel mógł mówić w ten sposób” (Ewangelia Magdaleny 7.11-12). A Piotr był… nikim. Nie tylko niewykształconym rybakiem, ale też „skałą” co było aramejskim terminem na określenie… idioty.

Jak wiemy sytuacja chrześcijan zmieniła się diametralnie po roku 313 n.e. gdy cesarz Kontantyn, chcąc ratować upadające cesarstwo, de facto przejął Kościół czyniąc go Kościołem rzymskim, imperialnym. Obdarował hierarchów bogactwami i umocnił jeszcze swoją pozycję oraz swoją wizję religii na soborze w Nicei w roku 325, zostając chrześcijańskim świętym – rzymskim bogiem już przecież był. W prawosławiu świętym jest do dziś. Od tamtej pory biskupi chrześcijańscy, wybierani wówczas przez społeczność (sic!), stali się realną siłą polityczną i do dziś mianowani są przez papieża.

Wydarzenia w Nicei spowodowały odejście niegodzących się na cesarskie zmiany arian, a od pierwszego jeszcze wieku Kościół rzymski trwał w konflikcie z Kościołem jerozolimskim, którym kierowali Desposyni. Jednak rzymscy biskupi mieli do dyspozycji legiony. Mieli też coraz większe ambicje polityczne.

Z drugiej niejako strony trwał jeszcze świat antyczny, świat starej religii, starej filozofii, astronomii, astrologii i teurgii. Świat wielu bogów i magii, ale także biblioteki aleksandyjskiej wypełnionej ponoć milionami, często unikalnych woluminów z całego dostępnego wówczas świata. I wreszcie świat ostrych podziałów społecznych, ale też niezwykle wysokich standardów moralnych i greckiej arystokracji, która mówiła o sobie „my prawdomówni”. Świat, w którym rozwój intelektualny połączony był z rozwojem duchowym, a poznawanie tajemnic kosmosu z poznawaniem tajemnic bogów.

W tym świecie przełomu IV i V wieku, w Aleksandrii żyła Hypatia, która stała się niemal od razu, jeszcze za życia, symbolem starego świata, starej religii i mądrości. Przez stulecia budowano mit Hypatii, kolejni autorzy wykorzystywali jej osobę jako symbol walki rozumu z dogmatem, przykład umysłu walczącego z religijnym przesądem, szukającego prawdy o materialnym świecie głosząc zazwyczaj własne tezy, szerząc „religię rozumu” przeciwstawioną czasom „mroku”, które zaczęły się wraz ze śmiercią Hypatii.

Hypatia przeszła więc do legendy jako niezwykle mądra piękność, zamordowana we wczesnej młodości. Śliczny kwiat, zerwany zanim zdołał jeszcze na dobre rozkwitnąć, zgładzony bestialsko przez głosicieli dogmatów za to, że dogmatom nie chciała ulec, że pojmowała świat rozumowo i tłumaczyła go metodami naukowymi. Była więc przeciwieństwem, a więc naturalnym wrogiem Kościoła rzymskiego. Na prawdę nie była wrogiem.

Faktem jest, że Hypatia była postacią bardzo znaczącą w ówczesnym świecie, szczególnie oczywiście w Aleksandrii. Jej śmierć nie przeszła bez echa i także kościół starał się wykorzystać jej pozycję, i tak powstała biografia aleksandryjskiej męczennicy świętej Katarzyny. Na ironię zakrawa fakt, że nieistniejącą Katarzynę jako męczennicę za wiarę na ołtarze wyniósł kościół, który zamordował jej pierwowzór.

Nie jest natomiast prawdą, jak chce legenda, że w chwili śmierci Hypatia była bardzo młoda. Mimo iż nie znamy jej dokładnej daty urodzenia, to przecież zdążyła ona wychować kilka pokoleń (roczników) uczniów, jej uczniowie mieli dość czasu by dopracować się znaczących stanowisk zarówno w administracji cesarstwa jak też w kościele rzymskim, zostając biskupami i wciąż korespondując ze swoją mistrzynią. A przede wszystkim zdążyła zdobyć niesłychanie silną pozycję w samym mieście. Mimo iż nie pełniła formalnie żadnego urzędu o charakterze politycznym czy administracyjnym, to z jej zdaniem liczyli się wszyscy, a każdy nowy  urzędnik, obejmujący wysokie stanowisko składał jej jako pierwszej kurtuazyjną wizytę (sic!). Uczył się u niej każdy, kto cokolwiek znaczył. U niej szukano protekcji.

Zgromadzeni wokół niej uczniowie – a trzeba zaznaczyć, że byli to zazwyczaj jeśli nie arystokraci, to przynajmniej ludzie majętni, zarówno wyznawcy starej religii, jak też chrześcijanie i żydzi – tworzyli swego rodzaju ezoteryczne, misteryjne bractwo. Filozofia była sensem ich życia. I w późniejszych latach, gdy większość czasu zajmowały im życiowe obowiązki, tęsknili za nią i cierpieli z powodu jej braku, o czym świadczy zachowana korespondencja.

Hypatia, córka słynnego Teona, matematyka, członka Muzejonu, orfika, nauczała filozofii bytu, moralistyki, astronomii, matematyki i świętej geometrii. Zapewne także teurgii, która jest „doświadczaniem bogów” w odróżnieniu od teologii, która jest „nauką o bogach”.

Wszystkie te dziedziny oczywiście przeplatały się ze sobą. Święta matematyka i geometria były nie tylko rozważaniami natury teoretycznej, ale miały wpływ także na kwestie moralne. Bo skoro „a” jest równe „b”, zaś „b” jest równe „c”, to „a” jest także równe „c”. Zatem wszyscy ludzie (wolni rzecz jasna) są braćmi, bez względu na wyznawaną religię i są równi bez względu na stan majątku. Przekonanie to i więzi zadzierzgnięte w szkole Hypatii utrzymywały się równie silne w późniejszych latach, gdy jej studenci zostawali nawet biskupami, prefektami, właścicielami ogromnych latyfundiów...  A był to czas, w którym na całym świecie żyło około 40 (słownie czterdziestu) piśmiennych chrześcijan. Wliczając w to  także tych, którzy ledwie dukali i pisali koślawymi literami. Prawdopodobnie więc po prostu wszyscy jej uczniowie zrobili oszałamiającą karierę choćby tylko dlatego, że byli wyjątkowo dobrze wykształceni i zapewne majętni.

Tak silna pozycja Hypatii, w dodatku kobiety, stała się solą w oku aleksandryjskiego biskupa Cyryla, który pragnął władzy. Na jego drodze stał Orestes, prefekt Aleksandrii, który był co prawda chrześcijaninem, ale popierali go także żydzi, popierała go Hypatia. A ją z kolei ludzie szanowali, cenili i zwyczajnie lubili. Była powszechnie uznawanym autorytetem moralnym. Znane było jej oddanie poszukiwaniu prawdy, jej wysokie standardy moralne, jej dzieła i nauczanie. A Cyryl lubiany nie był. „Patrzył z zazdrością na tłum ludzi tłoczących się pod jej drzwiami i oczekujących na pojawienie się filozofki” (Dzielska – Hypatia z Aleksandrii s. 169) – kobiety!

Hypatia dla aleksandryjczyków była symbolem ginącego wraz ze starą religią świata wolnej, nieskrępowanej myśli, naturalnego rozumu, wolności ludzkich poszukiwań. Była uosobieniem starogreckiego kalon, czyli piękna rozumianego szeroko jako prawda, ład i porządek. Jak pierwotnie egipska ma-at. Piękno jest prawdą, piękne jest to co jest prawdziwe, fałsz nie może być piękny bo nie jest prawdziwy. Kosmos to harmonia, uporządkowanie, ład, a więc piękno, a więc kalon, a więc prawda. To dlatego Hypatia została zapamiętana w tradycji jako piękna, młoda kobieta, mimo że w chwili śmierci miała lat około sześćdziesięciu. O takiej Prawdzie w chrześcijaństwie ezoterycznym, w pojmowaniu gnostyckim mówił Chrystus, jednak Cyryl był egzoterycznym biskupem Kościoła rzymskiego i miał przede wszystkim ambicje polityczne. Chcąc uderzyć w Orestesa, musiał zniszczyć Hypatię.

Jak już wspomniałem uczniowie Hypatii tworzyli swego rodzaju bractwo, dzieląc się wiedzą i nauką między sobą, ale strzegąc jej przed „bezrozumnym motłochem”, który nie jest zdolny pojąć spaw boga (bogów) i kosmosu. Tak ich samych jak i ich mistrzyni nie interesował więc lud (demos), na który nie warto było po prostu tracić czasu. Ponadto, w ówczesnej Aleksandrii właściwie każdy matematyk zajmował się także okultyzmem. Ludzie nauki zajmowali się astrologią, czytali pisma hermetyczne, orficzne. Nauka ściśle wiązała się z religią, astronomia z astrologią, teologia z teurgią. Zaś magia była zwyczajnym elementem codziennego życia. 

Hypatia nie była przesadnie religijna. Nie chodziła do świątyń, nie walczyła w obronie starych bogów, nie atakowała chrześcijaństwa. Troszczyła się o swoich uczniów, także o chrześcijan, ułatwiając im niezależny rozwój duchowy i religijny. Zatem tę elitarność z jednej strony i zainteresowanie magią z drugiej wykorzystać musiał Cyryl. Oskarżył Hypatię o geocję.

Pośród licznych rodzajów magii jeden w Aleksandrii był zakazany – geocja. Jej uprawianie karano śmiercią, zaś samą egzekucję przeprowadzano w sposób spektakularny. Kiedy więc Hypatia została oskarżona o uprawianie „czarnej magii” jej śmierć była tylko kwestią czasu. Cyryl wykorzystał nie tylko strach przed demonami, ale także niepokoje w mieście związane z konfliktem chrześcijańsko-żydowskim i fakt, że chrześcijaństwo było już religią państwową. A Hypatię zawsze kojarzono ze starymi bogami. Dysponował też liczną grupą parabolan, postrzeganych jako niższy kler czy zakon, a będących w istocie złożoną ze zwyrodnialców bojówką wykorzystywaną tak do zbierania chorych (w tym zakaźnie chorych) z ulic miasta, jak też do zbrojnych akcji wymierzonych w przeciwników biskupa. Obustronnie podsycana nienawiść i akty przemocy doprowadziły ostatecznie w roku 415 do ataku parabolan na Bibliotekę, spalenia jej zawartości oraz do „egzekucji”, czyli de facto okrutnego morderstwa, na „winnej” uprawiania zakazanej magii Hypatii. 

Był to więc zwykły mord polityczny, poprzedzony precyzyjnie skalkulowaną kampanią oszczerstw. Cyryl swój cel osiągnął, Orestes musiał ustąpić. A świat stracił Bibliotekę, szereg unikalnych dzieł i prawdopodobnie jeden ze światlejszych umysłów.

Szacuje się, że spalenie Bilblioteki Aleksandryjskiej cofnęło nas cywilizacyjnie o tysiąc lat!

Czytając o tych wydarzeniach można odnieść wrażenie, że chrześcijaństwo IV i V wieku to tylko Kościół rzymski, a tymczasem był on wówczas w mniejszości. W Europie liczniejsi byli arianie, a przecież byli jeszcze chrześcijanie jerozolimscy czy etiopscy. Była to jednak religia imperium, a biskup Rzymu dysponował legionami.


© 2017-2023   Jan Syski // wszystkie prawa zastrzeżone