Życie jest ważniejsze...

Kto nauczył szamanów wyrabiania trucizny, która zabija nawet podczas przygotowywania? (1 497)

Oficjalna teoria głosi, że ludzie (na przestrzeni dziejów) metodą prób i błędów włączali i wykluczali ze swojego jadłospisu czy praktyk medycznych różne rośliny. I zwierzęta. I różnego rodzaju wydzieliny zwierząt. I roślin. Czyli ktoś kiedyś zauważył, że pajęczyny położone na rany pomagają w ich gojeniu czy żucie kory sosnowej pomaga zbić gorączkę.

I można się z tą teorią zgadzać lub nie.

Z kolei szamani (różnych kultur) twierdzą (a gdzieniegdzie twierdzili dopóki istnieli), że nie ma mowy o żadnym próbowaniu w ciemno, że wszystkiego nauczyli się bezpośrednio od roślin, że nauczyła ich tego Matka.

O tym jak szamani pojmują matkę kiedy indziej. Jeśli kogoś interesuje podejście nauki to rozmawiamy o polu, potencjale, funkcji falowej itd.

Kurara to interesująca substancja. Wyrabia się ją z roślin. Jest neurotoksyną używaną przez amazońskie plemiona do polowań. Smaruje się nią ostrza strzał na przykład. Kurarę można bezpiecznie urabiać w palcach, można nawet połknąć i nic się nie stanie. Ale jeśli dostanie się do krwi paraliżuje mięśnie i ofiara umiera z braku tlenu. Dusi się. Będąc tego boleśnie, nomen omen, świadomą.

Ale czy wiesz jak powstaje kurara?

Otóż należy zebrać i gotować korę konkretnych roślin. Gotować dokładnie 75 godzin. Po tym czasie zyskuje wspomniane wcześniej właściwości. Jednak jej opary, powstałe podczas gotowania, są śmiertelnie niebezpieczne. Jeśli dostaną się do płuc, blokują mięśnie i się umiera w spazmach. Dlatego gotowania kurary dogląda się z odległości.

Skąd szamani wiedzieli, że trzeba gotować korę konkretnych drzew ponad 3 dni? Czy rzeczywiście przypadkiem odkryli, że po tym czasie wywar przestaje być śmiertelny? Prawdopodobieństwo jest tak małe, że jest to statystycznie niemożliwe. Więc skąd amazońskie plemiona znają kurarę?

Szukaj według tagów:

#kurara #szamani #Amazonia
© 2017-2023   Jan Syski // wszystkie prawa zastrzeżone