Życie jest ważniejsze...

Pochwała negatywnego myślenia (2 231)

Ileż to razy słyszałem, że trzeba myśleć pozytywnie, bo przecież nasze myśli, nasza świadomość stwarza rzeczywistość, poza tym nastawienie jest ważne i jak oczekujesz wszędzie zła i dramatu to dostajesz wszędzie zło i dramat. No i słusznie, szczera prawda, ale...

Ale krytykowanie myślenia „nie dość pozytywnego” nie jest słuszne. Co więcej - wyrządza krzywdę. Dość już dawno temu zrozumiałem, że mam prawo marudzić. To jest część mojej tożsamości i wypieranie jej, zwalczanie na siłę jest po prost szkodliwe. Oczywiście powinienem się koncentrować na pozytywach i staram się to robić, ale mam prawo wyrażać niezadowolenie bo w ten sposób się oczyszczam z negatywności.

Polacy w ogóle marudni są raczej i narzekający. To pozostałość tożsamości słowiańskiej. Bo nasi przodkowie zaklinali rzeczywistość mówiąc, że w sumie nie jest dobrze, pogoda byle jaka nie pada ile trzeba i leje ciągle by może już przestało. Wierzyli, że dzięki takiemu gadaniu to „złe” o którym mówią nie przyjdzie. Z tego samego powodu pewne afrykańskie plemię do dziś nazywa swoje dzieci „wiadro”, albo „pies”. Jeśli demon będzie chciał zaatakować - zaatakuje wiadro. Dopiero wchodząc w dorosłość dzieci dostają normalne imiona.

Izaak Luria, jeden z najważniejszych kabalistów w historii uczył, że nie przychodzimy na świat, żeby „wznieść nasze myśli i oczyścić umysł”. Negatywne myśli i tak się pojawią. Będą nas atakować zawsze. Chodzi o to (i to jest nasze zadanie według kabały), żeby tej negatywności dać odpór. Zastosować restrykcję - używając języka kabalistycznego.

Możesz zatem, i powinieneś nawet, porzucić wszelkie poczcie winy. Nie przywiązuj się do negatywnych myśli, obserwuj je. Niech sobie przechodzą. Ty ich po prostu nie zatrzymuj. Tak jak w nauce medytacji według każdej (sic!) szkoły zaleca się obserwację myśli, a nie rugowanie ich. Walcząc z nimi dodajesz im siły i efekt jest przeciwny. To jak walka z wahadłem. Im mocniej pchasz, tym bardziej się wychyla. Po prostu usuń się i obserwuj. Nie przyjmuj ich, nie czyń swoimi. Bo to nie są „twoje” myśli. Nie pochodzą od ciebie. Nie pozwól się oszukać. Nie pochodzą. Są wtłoczone w umysł przez negatywną siłę zwaną przez Zohar ego, albo Oponent (Satan - nie, nie chodzi o żadnego demona czy diabła w ujęciu Hollywood...).

Oponent będzie cię atakował stale. Bo to jest jego zadanie, po to istnieje. Za to mu „płacisz” w gruncie rzeczy... A ty musisz stale je odbijać, czy raczej po prostu nie dawać im uwagi, bo tak właśnie zmieniasz świat.

Kabała mówi (no pewnie, że tak mówi), że za każdym razem gdy dajemy odpór negatywnemu myśleniu i podejmujemy walkę, rozpalamy światło w tym świecie. Ja bym jednak powiedział, że nie o walkę chodzi. Tylko o ignorowanie... I o to chodzi...

© 2017-2023   Jan Syski // wszystkie prawa zastrzeżone