Życie jest ważniejsze...

Prorok, mędrzec, nauczyciel, człowiek-Bóg skazany przez Rzym - o kogo chodzi? (144)

Do postaci Jezusa wrócę z pewnością nie raz jeszcze, mimo że już niejednokrotnie o nim pisałem. Choćby tutaj czy tutaj. Ale temat to wdzięcznym i – chciałoby się rzec – fundamentalny dla naszej kultury. Dziś jednak chcę oddać głos Bartowi D. Ehrmanowi cytując fragment jego monumentalnego dzieła „Nowy Testament. Historyczne wprowadzenie do literatury wczesnochrześcijańskiej.”, bo jest cudny po prostu:

Jego matka od początku wiedziała, że nie był zwykłym człowiekiem. Przed narodzinami syna objawiła się jej istota nie­biańska, która zapowiedziała, że nie będzie on zwykłym śmiertelnikiem, ale Bo­giem. Proroctwo potwierdziły cudowne narodziny, którym towarzyszyły znaki nadprzyrodzone. Chłopiec już w mło­dości był uznawany za przewodnika du­chowego. Jego dyskusje z uznanymi auto­rytetami dowiodły, że posiadał większą od nich wiedzę we wszystkich kwestiach tyczących religii. Jako człowiek dorosły opuścił dom rodzinny i został wędrow­nym nauczycielem. Wędrował ze swymi naukami do wsi i miast i namawiał ludzi, by przestali troszczyć się o dobra ma­terialne, o to, w co są ubrani i co jedzą, bowiem zamiast tego powinni zaintere­sować się swoimi nieśmiertelnymi dusza­mi.

Człowiek ów zebrał wokół siebie kil­ku uczniów, których porwały jego nauki i zachwycił nieskazitelny charakter. Byli oni również przekonani, że nie był zwykłym człowiekiem, ale Synem Bożym. Ich wiara zyskała niezwykłe potwierdze­nie w czynionych przez niego cudach. Potrafił przewidywać przyszłość, leczyć chorych, wypędzać demony i wskrze­szać zmarłych. Oskarżony przez wrogów o liczne przewiny, został ostatecznie ska­zany przez rzymską władzę na śmierć za przestępstwa przeciw państwu.

Nawet jednak gdy odszedł z tego świata, nie opuścił swoich wiernych uczniów. Część z nich twierdziła, że widziała go, jak wstę­pował do nieba, inni zaś mówili, że już po śmierci rozmawiali z nim i dotykali go i w ten sposób przekonali się, że po­konał śmierć. Kilku jego uczniów zaczęło potem głosić dobrą nowinę o nim, powo­łując się na to, co mówił i czynił. Wątpię jednak, byście kiedykolwiek o nim czytali. Podejrzewam, że nigdy nawet nie słyszeliście imienia tego cudo­twórcy i „Syna Bożego". Człowiekiem, którym mówię, był wielki neopitagorejski filozof i pogański święty z I wieku n.e. Apoloniusz z Tiany, czciciel rzymskich bogów, którego życie i nauki spisał jego późniejszy zwolennik Filostrat w książ­ce Żywot Apoloniusza. Apoloniusz żył w mniej więcej tych samych czasach co Jezus. Nigdy się nie spotkali, ale koleje ich życia są zadziwiająco podobne.

Szukaj według tagów:

#Apoloniusz z Tiany
© 2017-2023   Jan Syski // wszystkie prawa zastrzeżone