Sen pewnego człowieka

Pewien człowiek był wędrownych aktorem czy sztukmistrzem i, co tu dużo mówić, klepał biedę. Podróżował sam i jedynym czego się przez wszystkie lata swojej podróży dorobił była buda, czy może raczej wóz mieszkalny. Stary, z dziurawymi ścianami, zbutwiałymi deskami, bez żadnych sprzętów wewnątrz. Ale był. Jego, własny. Dach nad głową.

Ponieważ było słotnie, zimno i paskudnie na dworze człowiek ów przyjmował pod swój dach innych spotkanych włóczęgów. Mogli się ogrzać i wysuszyć, schronić przed zimnym wichrem.

Ludzi przybywało, każdy miał swoje cierpienie. Wśród przybyłych znalazło się dwóch, którzy spoglądali na tego człowieka inaczej niż wszyscy. Niepokoiło go to trochę, czuł że coś się szykuje, że zamiary tych podróżnych są w jakiś sposób wymierzone w niego.

I podszedł do niego starzec, wziął go na stronę i powiedział - uciekaj. Oni chcą cię nie tylko obrabować, chcą cię zabić. Zostaw wszystko i uciekaj. Ale ten wóz to wszystko co mam - odparł człowiek, czując jak rozsypuje się jego życie. Wówczas starzec położył mu rękę na ramieniu i powiedział - życie jest ważniejsze.

© 2017-2023   Jan Syski // wszystkie prawa zastrzeżone